Na samym początku chciałabym podziękować za wszystkie Wasze prace. Były naprawdę świetne! Niestety zwycięzca może być tylko jeden.
Aby nie trzymać Was w niepewności, ogłoszę zwyciężczynie, a jest nią... Fanka Falkowicza!
Jej praca, była najlepsza. Fanka dobrze wcieliła się w rolę Dana. Proszę Fankę o wysłanie danych do wysłania nagrody na mojego maila.
Niedługo postaram się zorganizować kolejny konkurs, piszcie w komentarzach, w jakim najchętniej bralibyście udział.
W rozwinięciu zamieszczam wszystkie prace.
Autor: Fanka Falkowicza
"A zaczęło się od naleśników"
Obudziłem się dziś rano i
naszła mnie ochota na naleśniki. Niby taki zwykły pomysł, a zapoczątkował
niezwykłe wydarzenia. Poszedłem więc do najbliższej naleśnikarnii, w której
zwykle jadam. Kogo tam oczywiście spotkałem? Sabrinę, która znów była z innym
gościem. Wyglądał jak Hollywoodzki aktor. Pewnie wszystkie dziewczyny za nim
szaleją. Otaczał ich wianuszek
wzdychających nastolatek… ach jakie to żenujące. Co jest takiego wspaniałego w
tej puszczalskiej dziewczynie? Sabrina zauważyła mnie i pomachała mi, a na jej
twarzy pojawił się ten powalających wszystkich z nóg uśmiech. Udałem, że jej
nie widzę i odwróciłem się całkowicie rezygnując z naleśników. Minął mi apetyt.
Ruszyłem szybkim krokiem w stronę swojego domu, ale niestety usłyszałem za sobą
zdyszany głos Sabriny:
-Hej Dylan, nie słyszałeś jak cię wołałam?
-Wołałaś? Nie słyszałem. Zamyśliłem się trochę…- popatrzyłem na faceta Sabriny, który właśnie do nas dołączył. Świetnie, teraz się zacznie. Będę musiał udawać jak wspaniały on jest.
-To mój chłopak Greg. Greg to Dylan, mój przyjaciel-powiedziała jak zwykle pełna radości Sabrina. Teraz jestem dla niej przyjacielem? A już zapomniała jak zdradziła mnie z Charliem Trout’em? Tym podrywaczem bez uczuć? Nie wiem jak można być tak perfidną zdzirą. Marzyłem o tym by sobie poszła wraz z tym swoim nowym chłopakiem, jednak nie wiedziałem co powiedzieć. No cóż, wydaje się, że będę musiał z nimi chwilę pobyć i uśmiechać się jakby wszystko było wspaniale. Wyciągnął do mnie rękę, a ja ją uścisnąłem.
-Nie uwierzysz jak się poznaliśmy-trajkotała rozentuzjazmowana Sabrina- Greg wpadł na mnie na lodowisku. Pomógł mi wstać i dopilnował by nic mi się nie stało. Całe szczęście, że nic sobie nie zrobiłam, a dzięki temu incydentowi poznałam moją miłość. Nie sądzisz, że to romantyczne?
-Ależ bardzo-mój ton głosu brzmiał dziwnie, nie chciałem by Sabrina dowiedziała się o czym myślę. Całe szczęście nic nie zauważyła. Tylko dalej głupkowato się uśmiechała.
-Wiesz co? Ja też znalazłem sobie dziewczynę-palnąłem na poczekaniu, oczywiście nikogo takiego w moim życiu nie było. Pięknie, teraz będę musiał jakoś z tego wybrnąć.- spotykamy się tylko tydzień, ale myślę, że to ta jedyna.
Na twarzy Sabriny pojawiło się zdziwienie zmieszane z… bólem? Ale grymas szybko zniknął i teraz nie byłem pewien czy sobie go tylko nie wyobraziłem.
-Znam ją? To ktoś z naszej szkoły? Może ta twoja miła koleżanka, jak jej tam było? Amanda?
-Adrianna, nie, to nie ona. Nie znasz jej. To córka znajomego mojej mamy. Znamy się od dziecka.
-Aha-skwitowała Sabrina- z przyjemnością byśmy ją poznali. Prawda Greg?
-Oczywiście.
- Idziesz na jutrzejszy bal maskowy?- spytała Sabrina
-Chyba tak-odpowiedziałem
-Weź swoją dziewczynę. Chyba chcesz by poznała twoich przyjaciół.-nie chciałem bo nie miałem dziewczyny, ale nie mogłem tego powiedzieć.
-Może ją zaproszę. Teraz muszę lecieć.
-Tak szybko?- Sabrina zdawała się zawiedziona-myślałam, że zjemy razem śniadanie czy coś.
-Przepraszam, umówiłem się już z moją dziewczyną, może innym razem?
Ku mojej radości zgodziła się i mogłem spokojnie się oddalić. Oczywiście nie poszedłem w stronę domu bo Sabrina pewnie zaczęłaby coś podejrzewać. Choć nigdy nie wiadomo, była tak zajęta tym swoim Gregiem, że pewnie by nawet nie zauważyła. Wolałem jednak nie ryzykować. Poszedłem w stronę lodziarni, zamówiłem lody truskawkowe i usiadłem z nimi zastanawiając się skąd wziąć teraz dziewczynę. Normalnie poszedłbym do Charliego, on zna ich mnóstwo, ale po tym jak się przespał z Sabriną uznałem, że muszę wymyślić coś innego. Wtedy wpadłem na pomysł. Odwiedzę Dereka, on na pewno będzie wiedział co robić.
-Hej Dylan, nie słyszałeś jak cię wołałam?
-Wołałaś? Nie słyszałem. Zamyśliłem się trochę…- popatrzyłem na faceta Sabriny, który właśnie do nas dołączył. Świetnie, teraz się zacznie. Będę musiał udawać jak wspaniały on jest.
-To mój chłopak Greg. Greg to Dylan, mój przyjaciel-powiedziała jak zwykle pełna radości Sabrina. Teraz jestem dla niej przyjacielem? A już zapomniała jak zdradziła mnie z Charliem Trout’em? Tym podrywaczem bez uczuć? Nie wiem jak można być tak perfidną zdzirą. Marzyłem o tym by sobie poszła wraz z tym swoim nowym chłopakiem, jednak nie wiedziałem co powiedzieć. No cóż, wydaje się, że będę musiał z nimi chwilę pobyć i uśmiechać się jakby wszystko było wspaniale. Wyciągnął do mnie rękę, a ja ją uścisnąłem.
-Nie uwierzysz jak się poznaliśmy-trajkotała rozentuzjazmowana Sabrina- Greg wpadł na mnie na lodowisku. Pomógł mi wstać i dopilnował by nic mi się nie stało. Całe szczęście, że nic sobie nie zrobiłam, a dzięki temu incydentowi poznałam moją miłość. Nie sądzisz, że to romantyczne?
-Ależ bardzo-mój ton głosu brzmiał dziwnie, nie chciałem by Sabrina dowiedziała się o czym myślę. Całe szczęście nic nie zauważyła. Tylko dalej głupkowato się uśmiechała.
-Wiesz co? Ja też znalazłem sobie dziewczynę-palnąłem na poczekaniu, oczywiście nikogo takiego w moim życiu nie było. Pięknie, teraz będę musiał jakoś z tego wybrnąć.- spotykamy się tylko tydzień, ale myślę, że to ta jedyna.
Na twarzy Sabriny pojawiło się zdziwienie zmieszane z… bólem? Ale grymas szybko zniknął i teraz nie byłem pewien czy sobie go tylko nie wyobraziłem.
-Znam ją? To ktoś z naszej szkoły? Może ta twoja miła koleżanka, jak jej tam było? Amanda?
-Adrianna, nie, to nie ona. Nie znasz jej. To córka znajomego mojej mamy. Znamy się od dziecka.
-Aha-skwitowała Sabrina- z przyjemnością byśmy ją poznali. Prawda Greg?
-Oczywiście.
- Idziesz na jutrzejszy bal maskowy?- spytała Sabrina
-Chyba tak-odpowiedziałem
-Weź swoją dziewczynę. Chyba chcesz by poznała twoich przyjaciół.-nie chciałem bo nie miałem dziewczyny, ale nie mogłem tego powiedzieć.
-Może ją zaproszę. Teraz muszę lecieć.
-Tak szybko?- Sabrina zdawała się zawiedziona-myślałam, że zjemy razem śniadanie czy coś.
-Przepraszam, umówiłem się już z moją dziewczyną, może innym razem?
Ku mojej radości zgodziła się i mogłem spokojnie się oddalić. Oczywiście nie poszedłem w stronę domu bo Sabrina pewnie zaczęłaby coś podejrzewać. Choć nigdy nie wiadomo, była tak zajęta tym swoim Gregiem, że pewnie by nawet nie zauważyła. Wolałem jednak nie ryzykować. Poszedłem w stronę lodziarni, zamówiłem lody truskawkowe i usiadłem z nimi zastanawiając się skąd wziąć teraz dziewczynę. Normalnie poszedłbym do Charliego, on zna ich mnóstwo, ale po tym jak się przespał z Sabriną uznałem, że muszę wymyślić coś innego. Wtedy wpadłem na pomysł. Odwiedzę Dereka, on na pewno będzie wiedział co robić.
Gdy wszedłem do
apartamentu Dereka zobaczyłem go
obściskującego się z Adamem, swoim chłopakiem. Chrząknąłem, a oni szybko się od
siebie odsunęli.
-To ja już pójdę-Adam chwycił swoje rzeczy i pośpiesznie opuścił apartament. Popatrzyłem jak wsiada do windy i odwróciłem się do Dereka.
-Ekhem ..tak. Więc po co przyszedłeś?
-Nie mogłem tak po prostu odwiedzić swojego przyjaciela?
-Z pewnością czegoś chcesz. Raczej nie przychodzisz do tego miejsca tak po prostu. Zapomniałeś, że mieszka tu też Charlie? No w każdym razie, co cię sprowadza?
Nie wiedziałem od czego zacząć opowiedziałem więc mu o moim spotkaniu z Sabriną i jej chłopakiem oraz naszej rozmowie i jak wplątałem się w gówno.
-No to nieźle-stwierdził Derek- wygląda na to, że masz problem.
-Dzięki za wiadomość, ale to, to już sam wiem. Masz może jakieś pomysły?
-Może poprosisz o pomoc Clair? Ona ma wiele koleżanek, na pewno któraś z nich poudaje twoją dziewczynę.
-To by był całkiem dobry pomysł. Tylko wydaje mi się, że o czymś zapomniałeś-Derek zdziwił się. Czy on jest taki głupi? Czy tylko udaje?- Clair to przyjaciółka Sabriny!! Wszystko jej wygada! Myśl zanim coś powiesz!
-Czyżby nasze papuszki nierozłączki się kłóciły? To nic z waszej miłości? Co za szkoda-do apartamentu nie wszedł nikt inny jak Charlie Trout.
-Skończ, proszę cię-jęknął Derek.
-Ja nie mówiłem niczego niezgodnego z prawdą-Charlie uśmiechnął się swoim powalającym wszystkie laski uśmiechem i powiedział-To ja już wam nie przeszkadzam. Zaraz przyjdą do mnie Katie i Natalie. Skierujcie je do mojego pokoju.
Gotowała się we mnie złość. Nienawidziłem tego gościa. Miałem ochotę mu przywalić, ale się powstrzymałem.
-Nie przejmuj się tym zbokiem. On tak ma. Wracając do tematu. Czy chcesz by Sabrina poczuła się zazdrosna?
-Najbardziej zależy mi na tym bym z kimkolwiek przyszedł na jutrzejszy bal.
-Mam pewien pomysł. Siostra Adama jest mega sexy i na pewno zgodzi się ci pomóc. I nie musisz się martwić, że się w tobie zakocha. Jest lesbijką. Wiesz to taka rodzina, cała trójka dzieci to homoseksualiści. W każdym razie chcesz bym po nią zadzwonił?
Nie musiałem się zastanawiać nawet sekundy.
-Dzięki stary, ratujesz mi tyłek. Mam nadzieję, że Sabrina się nabierze. Ale jesteś pewien, że nikt z naszych znajomych jej nie zna?
-Na bank. Ona jest na pierwszym roku studiów w Californii. Niemożliwe by ktoś ją znał. Nawet gdy mieszkała na Manhattanie chodziła do szkoły na drugim końcu miasta.
-No dobra, dzięki, nie wiesz jak bardzo mi pomagasz. Daj znać czy się zgodziła. A tak w ogóle to jak ona ma na imię?
-Staci. Zadzwonię do ciebie jak się czegoś dowiem.
Wyszedłem z apartamentu Dereka i wróciłem do domu . Tam czekał na mnie mój ojciec. Nie był w najlepszym humorze. Siedział w swoim ulubionym fotelu i potupywał nogą. To nie wróżyło nic dobrego.
-Słyszałeś co twoja siostra znów wymyśliła? To się nie mieści w głowie.- tata wstał z fotela i zaczął się nerwowo przechadzać po salonie. Nienawidziłem gdy dostawał szału.
-Spokojnie tato, usiądź i powiedz mi co się stało. Jess pewnie jak zwykle przesadza.
-Wiesz co ona sobie wymyśliła? Że pójdzie na tą całą maskaradę w tej sukience-tata pokazał mi krótką, krwistoczerwoną sukienkę, w której Jess pewnie było by widać tyłek. Wybuchnąłem śmiechem i nie mogłem przestać. Widziałem, że złość ojca wzrasta, ale nie mogłem się pohamować.
-To o to całe zamieszanie?- Śmiech ogarnął całe moje ciało i dopiero wrzask taty mnie z niego wyrwał.
-Co ty sobie wyobrażasz!!?? To bardzo poważna sprawa, nie możesz się z tego śmiać. Chcesz by ktoś zrobił twojej siostrze krzywdę??
-Co to za krzyki? Tato jeszcze się nie uspokoiłeś?- Jess wyszła z łazienki zawinięta w ręcznik. Może ojciec miał trochę racji. Wyglądała bardzo dojrzale jak na swój wiek. Ktoś może pomyśleć, że już skończyła osiemnastkę i zechce się z nią zabawić.
-Tato właśnie mi wytłumaczył w czym jest problem. Przesadza troszkę, ale chyba się z nim zgadzam. Nie możesz założyć tej sukienki. Będziesz wyglądać zbyt dojrzale. Może ubierzesz tą co miałaś na ostatniej imprezie?
-Zwariowałeś!? Po pierwsze nie będzie pasować do stroju diablicy, a po drugie nie mogę założyć tego samego stroju drugi raz!!
Jakież ta dziewczyna miała problemy. Kupuje ubrania tylko na jeden raz i traci pieniądze. Musiałem jednak coś wymyślić, nie mogłem przecież stracić całego dnia na kłótnie o głupią sukienkę.
-Mam pomysł. Tato poświęci trochę swoich pieniędzy i pewnie kupi ci dłuższą sukienkę, a czerwony kolor może ewentualnie zostać.
Ojciec popatrzył na mnie ze złością. Doskonale wiedziałem jak nienawidzi wydawać pieniędzy. W końcu westchnął i się zgodził. Sukienkowy problem został zażegnany, a ja mogłem zająć się swoimi sprawami.
-To ja już pójdę-Adam chwycił swoje rzeczy i pośpiesznie opuścił apartament. Popatrzyłem jak wsiada do windy i odwróciłem się do Dereka.
-Ekhem ..tak. Więc po co przyszedłeś?
-Nie mogłem tak po prostu odwiedzić swojego przyjaciela?
-Z pewnością czegoś chcesz. Raczej nie przychodzisz do tego miejsca tak po prostu. Zapomniałeś, że mieszka tu też Charlie? No w każdym razie, co cię sprowadza?
Nie wiedziałem od czego zacząć opowiedziałem więc mu o moim spotkaniu z Sabriną i jej chłopakiem oraz naszej rozmowie i jak wplątałem się w gówno.
-No to nieźle-stwierdził Derek- wygląda na to, że masz problem.
-Dzięki za wiadomość, ale to, to już sam wiem. Masz może jakieś pomysły?
-Może poprosisz o pomoc Clair? Ona ma wiele koleżanek, na pewno któraś z nich poudaje twoją dziewczynę.
-To by był całkiem dobry pomysł. Tylko wydaje mi się, że o czymś zapomniałeś-Derek zdziwił się. Czy on jest taki głupi? Czy tylko udaje?- Clair to przyjaciółka Sabriny!! Wszystko jej wygada! Myśl zanim coś powiesz!
-Czyżby nasze papuszki nierozłączki się kłóciły? To nic z waszej miłości? Co za szkoda-do apartamentu nie wszedł nikt inny jak Charlie Trout.
-Skończ, proszę cię-jęknął Derek.
-Ja nie mówiłem niczego niezgodnego z prawdą-Charlie uśmiechnął się swoim powalającym wszystkie laski uśmiechem i powiedział-To ja już wam nie przeszkadzam. Zaraz przyjdą do mnie Katie i Natalie. Skierujcie je do mojego pokoju.
Gotowała się we mnie złość. Nienawidziłem tego gościa. Miałem ochotę mu przywalić, ale się powstrzymałem.
-Nie przejmuj się tym zbokiem. On tak ma. Wracając do tematu. Czy chcesz by Sabrina poczuła się zazdrosna?
-Najbardziej zależy mi na tym bym z kimkolwiek przyszedł na jutrzejszy bal.
-Mam pewien pomysł. Siostra Adama jest mega sexy i na pewno zgodzi się ci pomóc. I nie musisz się martwić, że się w tobie zakocha. Jest lesbijką. Wiesz to taka rodzina, cała trójka dzieci to homoseksualiści. W każdym razie chcesz bym po nią zadzwonił?
Nie musiałem się zastanawiać nawet sekundy.
-Dzięki stary, ratujesz mi tyłek. Mam nadzieję, że Sabrina się nabierze. Ale jesteś pewien, że nikt z naszych znajomych jej nie zna?
-Na bank. Ona jest na pierwszym roku studiów w Californii. Niemożliwe by ktoś ją znał. Nawet gdy mieszkała na Manhattanie chodziła do szkoły na drugim końcu miasta.
-No dobra, dzięki, nie wiesz jak bardzo mi pomagasz. Daj znać czy się zgodziła. A tak w ogóle to jak ona ma na imię?
-Staci. Zadzwonię do ciebie jak się czegoś dowiem.
Wyszedłem z apartamentu Dereka i wróciłem do domu . Tam czekał na mnie mój ojciec. Nie był w najlepszym humorze. Siedział w swoim ulubionym fotelu i potupywał nogą. To nie wróżyło nic dobrego.
-Słyszałeś co twoja siostra znów wymyśliła? To się nie mieści w głowie.- tata wstał z fotela i zaczął się nerwowo przechadzać po salonie. Nienawidziłem gdy dostawał szału.
-Spokojnie tato, usiądź i powiedz mi co się stało. Jess pewnie jak zwykle przesadza.
-Wiesz co ona sobie wymyśliła? Że pójdzie na tą całą maskaradę w tej sukience-tata pokazał mi krótką, krwistoczerwoną sukienkę, w której Jess pewnie było by widać tyłek. Wybuchnąłem śmiechem i nie mogłem przestać. Widziałem, że złość ojca wzrasta, ale nie mogłem się pohamować.
-To o to całe zamieszanie?- Śmiech ogarnął całe moje ciało i dopiero wrzask taty mnie z niego wyrwał.
-Co ty sobie wyobrażasz!!?? To bardzo poważna sprawa, nie możesz się z tego śmiać. Chcesz by ktoś zrobił twojej siostrze krzywdę??
-Co to za krzyki? Tato jeszcze się nie uspokoiłeś?- Jess wyszła z łazienki zawinięta w ręcznik. Może ojciec miał trochę racji. Wyglądała bardzo dojrzale jak na swój wiek. Ktoś może pomyśleć, że już skończyła osiemnastkę i zechce się z nią zabawić.
-Tato właśnie mi wytłumaczył w czym jest problem. Przesadza troszkę, ale chyba się z nim zgadzam. Nie możesz założyć tej sukienki. Będziesz wyglądać zbyt dojrzale. Może ubierzesz tą co miałaś na ostatniej imprezie?
-Zwariowałeś!? Po pierwsze nie będzie pasować do stroju diablicy, a po drugie nie mogę założyć tego samego stroju drugi raz!!
Jakież ta dziewczyna miała problemy. Kupuje ubrania tylko na jeden raz i traci pieniądze. Musiałem jednak coś wymyślić, nie mogłem przecież stracić całego dnia na kłótnie o głupią sukienkę.
-Mam pomysł. Tato poświęci trochę swoich pieniędzy i pewnie kupi ci dłuższą sukienkę, a czerwony kolor może ewentualnie zostać.
Ojciec popatrzył na mnie ze złością. Doskonale wiedziałem jak nienawidzi wydawać pieniędzy. W końcu westchnął i się zgodził. Sukienkowy problem został zażegnany, a ja mogłem zająć się swoimi sprawami.
Wieczorem zadzwonił do mnie
Derek ze znakomitymi wieściami. Staci będzie mi towarzyszyć na balu. Umówił nas
na spotkanie następnego ranka w kawiarni w pobliżu. Ubrałem się, zjadłem
śniadanie i udałem się do wyznaczonego miejsca. Wszedłem do zatłoczonej
kawiarni i zacząłem szukać długonogiej szatynki, o której mówił mi Derek.
Rozglądałem się i nie mogłem jej znaleźć. Przecież gdzieś tu musiała być.Wtedy
usłyszałem jedwabisty głos mówiący:
-Czy to może mnie szukasz? Jesteś Dylan?- odwróciłem się i ujrzałem naprawdę zjawiskową dziewczynę w krótkiej spódniczce, która podkreślała jej przepiękne nogi i szczupłą talię. Siedziała przy oknie, a jej włosy błyszczały w świetle słońca, które wpadało do kawiarni przez okno. Jeśli to Staci to Sabrina z pewnością będzie zazdrosna. Aż nie mogłem się doczekać gdy zobaczę jej wyraz twarzy. Wreszcie dowie się jak czułem się gdy ją nakryłem z Charliem.
-Tak to ja-przemówiłem wreszcie- Jesteś Staci?
-Tak, miło mi cię poznać- Staci uśmiechnęła się i pokazała swoje idealnie równe zęby- Chyba powinniśmy się poznać jeśli mam udawać twoją dziewczynę.
-Czy to może mnie szukasz? Jesteś Dylan?- odwróciłem się i ujrzałem naprawdę zjawiskową dziewczynę w krótkiej spódniczce, która podkreślała jej przepiękne nogi i szczupłą talię. Siedziała przy oknie, a jej włosy błyszczały w świetle słońca, które wpadało do kawiarni przez okno. Jeśli to Staci to Sabrina z pewnością będzie zazdrosna. Aż nie mogłem się doczekać gdy zobaczę jej wyraz twarzy. Wreszcie dowie się jak czułem się gdy ją nakryłem z Charliem.
-Tak to ja-przemówiłem wreszcie- Jesteś Staci?
-Tak, miło mi cię poznać- Staci uśmiechnęła się i pokazała swoje idealnie równe zęby- Chyba powinniśmy się poznać jeśli mam udawać twoją dziewczynę.
Staci okazała się naprawdę miłą
dziewczyną. Czułem, że mój plan się powiedzie. Staci studiuje dziennikarstwo i
ma mnóstwo ciekawych zainteresowań. Z pewnością wszyscy ją polubią, a ze
względu na wygląd nawet Charlie Trout mi pozazdrości. Wieczorem przebrałem się
w swój strój stewardessa. Staci miała być stewardessą. Uznałem to za trochę
głupie, ale w końcu zgodziłem się na ten pomysł. Wyszedłem z domu i poszedłem
do umówionego wcześniej miejsca, gdzie miałem się spotkać ze Staci. Doszedłem
tam bardzo szybko i zobaczyłem ją w jej seksownym stroju. Aż mi zaparło dech.
Jakby tylko nie była lesbijką… W każdym razie gdy dotarliśmy na miejsce
ochroniarze kazali nam pokazać zaproszenia i tak weszliśmy do środka gdzie
grała niezmiernie głośna muzyka. Podeszliśmy do barku i zamówiliśmy colę ponieważ
była to impreza szkolna i alkoholu nie sprzedawali.
-Widzisz ją gdzieś?- spytała Staci i w tym momencie do sali weszła w długiej do ziemi sukni przebrana za królową Sabrina pod rękę z Gregiem przebranym nie za kogo innego jak za księcia. Jakie to żenujące. Wszystkie głowy odwróciły się w ich stronę, a mijani imprezowicze witali się z tą parą jakby naprawdę była królewska. Wtedy Sabrina spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zniewalająco. Podeszła do nas, a ja szybko przedstawiłem jej Staci.
-Bardzo mi miło poznać dziewczynę Dylana. O jeju jesteś naprawdę piękna- Sabirna nie okazywała zazdrości, jednak wiedziałem, że ledwo się powstrzymuje by się na nią nie rzucić-Jestem Sabrina.
-Miło mi –odpowiedziała Staci- jesteś przyjaciółką Dylana ze szkoły?
-Tak. Byliśmy przez pewien okres parą, ale chyba nam to na dobre nie wyszło-To było takie żenujące. Nasze rozstanie było tylko i wyłącznie jej winą, a ona udawała, że to tylko brak chemii czy cokolwiek innego. Miałem ochotę jej to zarzucić, ale nie miałem odwagi.
-A to twój chłopak, jak długo się spotykacie?- spytała Staci.
-Tak to mój misiu. Spotykamy się niecałe trzy tygodnie, ale Greg jest wspaniały-uśmiechnęła się do swojego chłopaka i krótko go pocałowała. Wtedy z głośników poleciała skoczna piosenka, a Greg zaprosił Sabrinę do tańca. Patrzyłem jak się oddalają i nie mogłem oderwać wzroku od Sabriny. Chyba dalej coś do niej czułem.
Po kilku piosenkach Staci się odezwała:
-Może poprosisz mnie wreszcie do tańca? Nudzi mi się.-popatrzyłem na nią i zmyśliłem jakąś wymówkę, byle tylko nie musieć z nią tańczyć. Poszedłem do Grega i Sabriny i powiedziałem:
-Odbijany-Ująłem Sabrinę za talię i zaczęliśmy tańczyć. Robiliśmy to bardzo długo i nawet zgryźliwe komentarze Clair co do mojego tańca nas nie zraziły. Czułem się wspaniale, a moje uczucia powróciły, choć nie chciałem tego przyznać nawet przed samym sobą. Po kilku piosenkach spytałem:
-Kochasz go? Grega?
-Chyba tak-powiedziała Sabrina, ale nie wyglądała na przekonaną-Wiesz, jest dla mnie dobry i czuję się z nim wspaniale-milczeliśmy chwilę aż ujrzeliśmy biegnącą w naszym kierunku zdruzgotaną Jess.
-Dylan, myślę, że powinieneś to zobaczyć…- krzyknęła przez muzykę i pociągnęła mnie za rękę. Zdziwiony popatrzyłem na Sabrinę i ruszyłem w stronę wskazaną mi przez Jess. Sabrina poszła z nami. Nie miałem pojęcia co się stało, ale miałem wrażenie, że to nic dobrego. Zbliżaliśmy się do łazienki i Jess otworzyła drzwi do damskiej toalety.
-Mam tam wejść?- zapytałem rozbawiony. Jess nie była w humorze pociągnęła mnie za rękę i wtedy ich zobaczyłem. Znów mi się to stało, tym razem nie była to jednak moja prawdziwa dziewczyna. Jednak poczułem, że ten drań po raz kolejny mi kogoś odbiera. Staci siedziała na umywalce, a Charlie ją całował i nie był to taki zwykły pocałunek. Staci był w samym staniku i spódniczce. Ale zaraz, zaraz, czy ona nie jest lesbijką? Wyglądała jakby jej się to podobało. Ale po co Derek miałby mnie okłamywać? Nic z tego nie rozumiałem. Musiałem jednak zachować pozory i udawać zdradzonego chłopaka. Odsunąłem Charliego od Staci i walnąłem go z całej siły w mordę. Należało mu się, nie dostał za Sabrinę, to teraz oberwał.
-Co ty?!-wrzasnął Charlie- Zwariowałeś?? Przecież Staci to nie twoja dziewczyna. Wszystko mi powiedziała…
Sabrina podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy.
-On kłamie. Prawda? On kłamie? Po co miałbyś mnie oszukiwać?- zaczęła mną potrząsać i patrzyła jakby widziała mnie po raz pierwszy w życiu.
-Nie, niestety nie kłamie. Nie chciałem wyjść na palanta, który nie może sobie znaleźć dziewczyny, a poza tym ty chyba też kłamałaś. Okłamywałaś mnie bardzo długo zdradzając z tym draniem.
-Kto jak kto, ale to nie ja tutaj jestem draniem-powiedział Charlie masując swój policzek. Zignorowałem go i kontynuowałem:
- Nie kochasz tego Grega. Prawda? Chodzisz z nim bym poczuł się zazdrosny.
-Co ty za głupoty wygadujesz?! Kocham Grega i nie możesz mi wmawiać, że tak nie jest! Mam ciebie dość! Myślisz, że jesteś pępkiem świata?! Nie kocham cię już! Przyjmij to do wiadomości!
-Taaaak? No to co powiesz na to??-wtedy na oczach wszystkich ludzi, którzy zebrali się w damskiej łazience pocałowałem ją. Na początku nie stawiała oporu i było wspaniale. Poczułem, że to miłość mojego życia. Ale wtedy usłyszałem.
-O mój Boże!- chłopak Sabriny właśnie wszedł do łazienki. Moja miłość mnie odepchnęła i pobiegła za oddalającym się Gregiem, a ja za nią.
-Greg, to nie tak, Greg zaczekaj! Proszę cię!-pobiegliśmy za nim na dach. Greg stanął na krawędzi i powiedział:
-Skoro mnie nie kochasz to nie mam po co żyć! Życie bez ciebie nie ma sensu!
Sabrina zaczęła płakać i krzyczała:
-Greg!! Błagam cię!! Nie rób tego! Ja cię naprawdę kocham!! Proszę cię Greg!
-Dla kogo mam żyć? Najpierw Sara, teraz ty? Już druga dziewczyna mnie zdradziła- Sabrina chciała coś powiedzieć, ale nie dał jej dojść do słowa- Chcesz powiedzieć, że to nie tak? Miałem tylko zwidy? Co?
-Ale Greg, to on mnie pocałował, a nie ja jego- mówiła roztrzęsiona Sabrina.
-Jakoś nie stawiałaś oporu- Greg zrobił jeszcze jeden krok w tył i znalazł się na samej krawędzi dachu.
-Nie!! Greg błagam, masz przed sobą jeszcze całe życie! Nie rób mi tego! Nie skacz!
-Dla mnie nie ma już szans- Greg zrobił krok z tył i… skoczył. Sabrina wrzasnęła i rzuciła się na ziemię.
-Nie, nie, proszę nie- szlochała. Też byłem w szoku. Nie spodziewałem się jakie ten pocałunek może mieć konsekwencje. Chciałem tylko przekonać do siebie Sabrinę, a wyszło zupełnie inaczej. Szybko się otrząsnąłem. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, ale mnie odepchnęła.
-Nienawidzę cię! To wszystko twoja wina! Zapłacisz mi za to! Greg już na pewno nie żyje i to tylko i wyłącznie twoja wina!- Sabrina rzuciła się na mnie z pięściami. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak wściekłej. Charlie i jakiś mężczyzna odciągnęli ją wierzgającą się i wrzeszczącą w niebo głosy. Odszedłem. Widziałem jeszcze jak Clair próbuje ją pocieszyć, ale to chyba nie dawało żadnego skutku. Wolałem nie wchodzić jej w drogę. Wróciłem jednak do domu z myślą, że to jeszcze nie koniec. Wiedziałem, że to nie odpowiednie, ale czułem, że gdy Sabrina otrząśnie się ze śmierci Grega będzie chciała ze mną być. A ja na pewno jej pomogę stanąć na nogi. Jednak jedno mnie wciąż zastanawiało. Czemu homoseksualna Staci całowała się z heteroseksualnym Charliem?
-Widzisz ją gdzieś?- spytała Staci i w tym momencie do sali weszła w długiej do ziemi sukni przebrana za królową Sabrina pod rękę z Gregiem przebranym nie za kogo innego jak za księcia. Jakie to żenujące. Wszystkie głowy odwróciły się w ich stronę, a mijani imprezowicze witali się z tą parą jakby naprawdę była królewska. Wtedy Sabrina spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zniewalająco. Podeszła do nas, a ja szybko przedstawiłem jej Staci.
-Bardzo mi miło poznać dziewczynę Dylana. O jeju jesteś naprawdę piękna- Sabirna nie okazywała zazdrości, jednak wiedziałem, że ledwo się powstrzymuje by się na nią nie rzucić-Jestem Sabrina.
-Miło mi –odpowiedziała Staci- jesteś przyjaciółką Dylana ze szkoły?
-Tak. Byliśmy przez pewien okres parą, ale chyba nam to na dobre nie wyszło-To było takie żenujące. Nasze rozstanie było tylko i wyłącznie jej winą, a ona udawała, że to tylko brak chemii czy cokolwiek innego. Miałem ochotę jej to zarzucić, ale nie miałem odwagi.
-A to twój chłopak, jak długo się spotykacie?- spytała Staci.
-Tak to mój misiu. Spotykamy się niecałe trzy tygodnie, ale Greg jest wspaniały-uśmiechnęła się do swojego chłopaka i krótko go pocałowała. Wtedy z głośników poleciała skoczna piosenka, a Greg zaprosił Sabrinę do tańca. Patrzyłem jak się oddalają i nie mogłem oderwać wzroku od Sabriny. Chyba dalej coś do niej czułem.
Po kilku piosenkach Staci się odezwała:
-Może poprosisz mnie wreszcie do tańca? Nudzi mi się.-popatrzyłem na nią i zmyśliłem jakąś wymówkę, byle tylko nie musieć z nią tańczyć. Poszedłem do Grega i Sabriny i powiedziałem:
-Odbijany-Ująłem Sabrinę za talię i zaczęliśmy tańczyć. Robiliśmy to bardzo długo i nawet zgryźliwe komentarze Clair co do mojego tańca nas nie zraziły. Czułem się wspaniale, a moje uczucia powróciły, choć nie chciałem tego przyznać nawet przed samym sobą. Po kilku piosenkach spytałem:
-Kochasz go? Grega?
-Chyba tak-powiedziała Sabrina, ale nie wyglądała na przekonaną-Wiesz, jest dla mnie dobry i czuję się z nim wspaniale-milczeliśmy chwilę aż ujrzeliśmy biegnącą w naszym kierunku zdruzgotaną Jess.
-Dylan, myślę, że powinieneś to zobaczyć…- krzyknęła przez muzykę i pociągnęła mnie za rękę. Zdziwiony popatrzyłem na Sabrinę i ruszyłem w stronę wskazaną mi przez Jess. Sabrina poszła z nami. Nie miałem pojęcia co się stało, ale miałem wrażenie, że to nic dobrego. Zbliżaliśmy się do łazienki i Jess otworzyła drzwi do damskiej toalety.
-Mam tam wejść?- zapytałem rozbawiony. Jess nie była w humorze pociągnęła mnie za rękę i wtedy ich zobaczyłem. Znów mi się to stało, tym razem nie była to jednak moja prawdziwa dziewczyna. Jednak poczułem, że ten drań po raz kolejny mi kogoś odbiera. Staci siedziała na umywalce, a Charlie ją całował i nie był to taki zwykły pocałunek. Staci był w samym staniku i spódniczce. Ale zaraz, zaraz, czy ona nie jest lesbijką? Wyglądała jakby jej się to podobało. Ale po co Derek miałby mnie okłamywać? Nic z tego nie rozumiałem. Musiałem jednak zachować pozory i udawać zdradzonego chłopaka. Odsunąłem Charliego od Staci i walnąłem go z całej siły w mordę. Należało mu się, nie dostał za Sabrinę, to teraz oberwał.
-Co ty?!-wrzasnął Charlie- Zwariowałeś?? Przecież Staci to nie twoja dziewczyna. Wszystko mi powiedziała…
Sabrina podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy.
-On kłamie. Prawda? On kłamie? Po co miałbyś mnie oszukiwać?- zaczęła mną potrząsać i patrzyła jakby widziała mnie po raz pierwszy w życiu.
-Nie, niestety nie kłamie. Nie chciałem wyjść na palanta, który nie może sobie znaleźć dziewczyny, a poza tym ty chyba też kłamałaś. Okłamywałaś mnie bardzo długo zdradzając z tym draniem.
-Kto jak kto, ale to nie ja tutaj jestem draniem-powiedział Charlie masując swój policzek. Zignorowałem go i kontynuowałem:
- Nie kochasz tego Grega. Prawda? Chodzisz z nim bym poczuł się zazdrosny.
-Co ty za głupoty wygadujesz?! Kocham Grega i nie możesz mi wmawiać, że tak nie jest! Mam ciebie dość! Myślisz, że jesteś pępkiem świata?! Nie kocham cię już! Przyjmij to do wiadomości!
-Taaaak? No to co powiesz na to??-wtedy na oczach wszystkich ludzi, którzy zebrali się w damskiej łazience pocałowałem ją. Na początku nie stawiała oporu i było wspaniale. Poczułem, że to miłość mojego życia. Ale wtedy usłyszałem.
-O mój Boże!- chłopak Sabriny właśnie wszedł do łazienki. Moja miłość mnie odepchnęła i pobiegła za oddalającym się Gregiem, a ja za nią.
-Greg, to nie tak, Greg zaczekaj! Proszę cię!-pobiegliśmy za nim na dach. Greg stanął na krawędzi i powiedział:
-Skoro mnie nie kochasz to nie mam po co żyć! Życie bez ciebie nie ma sensu!
Sabrina zaczęła płakać i krzyczała:
-Greg!! Błagam cię!! Nie rób tego! Ja cię naprawdę kocham!! Proszę cię Greg!
-Dla kogo mam żyć? Najpierw Sara, teraz ty? Już druga dziewczyna mnie zdradziła- Sabrina chciała coś powiedzieć, ale nie dał jej dojść do słowa- Chcesz powiedzieć, że to nie tak? Miałem tylko zwidy? Co?
-Ale Greg, to on mnie pocałował, a nie ja jego- mówiła roztrzęsiona Sabrina.
-Jakoś nie stawiałaś oporu- Greg zrobił jeszcze jeden krok w tył i znalazł się na samej krawędzi dachu.
-Nie!! Greg błagam, masz przed sobą jeszcze całe życie! Nie rób mi tego! Nie skacz!
-Dla mnie nie ma już szans- Greg zrobił krok z tył i… skoczył. Sabrina wrzasnęła i rzuciła się na ziemię.
-Nie, nie, proszę nie- szlochała. Też byłem w szoku. Nie spodziewałem się jakie ten pocałunek może mieć konsekwencje. Chciałem tylko przekonać do siebie Sabrinę, a wyszło zupełnie inaczej. Szybko się otrząsnąłem. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, ale mnie odepchnęła.
-Nienawidzę cię! To wszystko twoja wina! Zapłacisz mi za to! Greg już na pewno nie żyje i to tylko i wyłącznie twoja wina!- Sabrina rzuciła się na mnie z pięściami. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak wściekłej. Charlie i jakiś mężczyzna odciągnęli ją wierzgającą się i wrzeszczącą w niebo głosy. Odszedłem. Widziałem jeszcze jak Clair próbuje ją pocieszyć, ale to chyba nie dawało żadnego skutku. Wolałem nie wchodzić jej w drogę. Wróciłem jednak do domu z myślą, że to jeszcze nie koniec. Wiedziałem, że to nie odpowiednie, ale czułem, że gdy Sabrina otrząśnie się ze śmierci Grega będzie chciała ze mną być. A ja na pewno jej pomogę stanąć na nogi. Jednak jedno mnie wciąż zastanawiało. Czemu homoseksualna Staci całowała się z heteroseksualnym Charliem?
***
Autor: alicjamagdalena
W zeszłym tygodniu odbył się charytatywny bal imienia SiSi Tortz.
Pojawiła się na nim cała elita Manhattanu. W pewnym momencie podniosłą
atmosferę przerwał ogromny huk. Zamaskowany mężczyzna w czarnym
kombinezonie, wtargnął na scenę, wymachując pistoletem. Nastała
przeraźliwa cisza. Przestępca groził długonogiej zakładniczce Sabrinie,
przystawiając jej broń do skroni. Odgrażał się całej rodzinie
utrzymując, że zna najważniejszy mroczny sekret generacji Tortz. W
zamian za milczenie, zażądał ogromnej sumy pieniędzy. Przerażeni
uczestnicy zobowiązali się do zapłaty. Nie mając jednak takiej kwoty
przy sobie, poprosili o trochę czasu na dostanie się do banku. Mężczyzna
wpadł we wściekłość i wykrzykując groźne hasła, powlókł Sabrinę do
auta, w którym przebywał już drugi zamaskowany typ. Blondwłosa
celebrytka była przerażona.
Widząc nieudawany gniew bandyty, odważny Dylan postanowił szybko działać! Wsiadł do pierwszej taksówki i podążył za pędzącym samochodem, zachowując bezpieczną odległość. Nie zawiadamiając policji, dzielny chłopak czekał pół nocy w krzakach pod pustostanem z nadzieją, że porywacze opuszczą na chwilę to straszne miejsce. Intuicja nie zawiodła go. Zauważył podjeżdżające auto, z którego wysiadła kobieta. Dylan nie wierzył własnym oczom! Była to Parrol - ciotka Sabriny.. Wykorzystując nadarzającą się okazję, młodzieniec zakradł się bezszelestnie do domu. Zauważył piękną blondynkę z zakneblowanymi ustami, przywiązaną do krzesła. Prędko uwolnił ją i omdlewającą wziął w ramiona, następnie przetransportował w bezpieczne i ciemne miejsce za domem w lesie. Przerażona Sabrina, nie miała sił by uciekać dalej. Dylan zadzwonił do swojego ojca, który przyjechał natychmiast wraz z policją.
Oszuści, którzy mieli niecne zamiary, zostali aresztowani, ciotka Parrol zdążyła uciec z miasta, jednak wysłano za nią list gończy. Sabrina była wdzięczna swojemu bohaterowi. Obdarzyła go namiętnym pocałunkiem i obietnicą kolejnego spotkania. Młodemu brunetowi wystarczyło to, aby zakochać się na zabój. Od tej pory jego życie przekształciło się o 180 stopni.
Widząc nieudawany gniew bandyty, odważny Dylan postanowił szybko działać! Wsiadł do pierwszej taksówki i podążył za pędzącym samochodem, zachowując bezpieczną odległość. Nie zawiadamiając policji, dzielny chłopak czekał pół nocy w krzakach pod pustostanem z nadzieją, że porywacze opuszczą na chwilę to straszne miejsce. Intuicja nie zawiodła go. Zauważył podjeżdżające auto, z którego wysiadła kobieta. Dylan nie wierzył własnym oczom! Była to Parrol - ciotka Sabriny.. Wykorzystując nadarzającą się okazję, młodzieniec zakradł się bezszelestnie do domu. Zauważył piękną blondynkę z zakneblowanymi ustami, przywiązaną do krzesła. Prędko uwolnił ją i omdlewającą wziął w ramiona, następnie przetransportował w bezpieczne i ciemne miejsce za domem w lesie. Przerażona Sabrina, nie miała sił by uciekać dalej. Dylan zadzwonił do swojego ojca, który przyjechał natychmiast wraz z policją.
Oszuści, którzy mieli niecne zamiary, zostali aresztowani, ciotka Parrol zdążyła uciec z miasta, jednak wysłano za nią list gończy. Sabrina była wdzięczna swojemu bohaterowi. Obdarzyła go namiętnym pocałunkiem i obietnicą kolejnego spotkania. Młodemu brunetowi wystarczyło to, aby zakochać się na zabój. Od tej pory jego życie przekształciło się o 180 stopni.
***
Autor: Aneta Lan
Uwaga: Tekst opowiada o Chair (nie został uwzględniony Dan, dlatego praca nie do końca na temat, ale i tak dobrze się ją czytało). Tekst dla osób bardziej dojrzałych :)
Opowiem wam inną historie Blair Waldorf, która zawsze potrafiła postawić na swoim, była dumna, uparta. Od zawsze poszukiwała swojego księcia z bajki, którego w końcu znaleźli jej rodzice…
Uwaga: Tekst opowiada o Chair (nie został uwzględniony Dan, dlatego praca nie do końca na temat, ale i tak dobrze się ją czytało). Tekst dla osób bardziej dojrzałych :)
"Opowiem wam inną historię Blair"
Opowiem wam inną historie Blair Waldorf, która zawsze potrafiła postawić na swoim, była dumna, uparta. Od zawsze poszukiwała swojego księcia z bajki, którego w końcu znaleźli jej rodzice…
Oto
zaskakujący zwrot akcji, kiedy to interes modowy matki Blair podupada, a
jedynym rozwiązaniem jest małżeństwo z synem jednego z najbardziej bogatych
właścicieli domów mody na Manhattanie. Jak zareaguje dwudziestoletnia Blair na
wiadomość o swoim nowym mężu Chucku? Początki małżeństwa nie będę łatwe. Małżeństwo to połączenie dwóch kochających
się osób węzłem wiecznym i nie do przerwania, węzłem miłości silnej, ufnej liczącej
na wsparcie i zrozumienie. Małżeństwo to nie tylko miłość, seks i dobra zabawa
to współczucie, poczucie bliskości i bezpieczeństwa, bezgranicznego zaufania i
troski o siebie nawzajem, dobre małżeństwo powinno być bez granic. Tutaj jest
na odwrót małżeństwo z granicami połączenie dwóch osób węzłem interesów i korzyści
rodziców, chęć korzyści kosztem dzieci jedynie dla pieniędzy i dobrego bytu.
Następuje tutaj zderzenie całkiem innych dwóch żywiołów - wody i ognia, które
muszą żyć ze sobą w zgodzie - niestety rzeczywistość i realia życia są całkiem
inne - brutalne......
Na pozór normalne i poukładane małżeństwo, w oczach sąsiadów idealna
para, dwoje ludzi pasujących do siebie jak dwie połówki jabłka. To tylko pozory
i zaślepienie innych, gdy drzwi od ich domu zamykają się, a oni zostają sami
bez słów odchodzą od siebie i bez słowa zamykają w własnych sypialniach, ona piękna
i niespełniona kobieta chowa się w swoich czterech kątach na poddaszu wtula w
ulubioną poduszkę o jej zapachu wanilii oglądajac “Śniadanie u Tiffaniego” i ubolewa nad swoim losem i nieudanym małżeństwie
zawiązanym jedynie z powodów interesów rodziców.
On dzwoni do swoich kochanek, które spełniają jego zachcianki i fantazje
nie myśli o swojej żonie o jej uczuciach nawet jej nie zna nie wie, co lubi
robić, czym się interesuje, a są już trzy lata razem.
Co gdy mąż sypia z każdą kobietą, która napatoczy mu się na jego drodze
matka, córka, zona, przyjaciółka żony, pracownica firmy każda, która mogła być
jego i chciała być jego, co gdy żona wie o każdej jego zdradzie i musi siedzieć
cicho i nie ma prawa głosu jest jedynie kobieta, która nic nie robi i nie ma
prawa głosu, czy to nasza pewna siebie Blair Waldorf?
Co gdy znudzą mu się cudze kobiety, gdy zasmakuje każdego owocu podanego
mu na złotej tacy, co gdy zapragnie poznać zakazanego owocu, jakim jest jego żona
??? Czy Chuck dopnie swego i zrealuzije swoje pragnienie zdobycia niedostępnej
Blair Waldorf?
Oto genialny plan zdobycia Blair Waldorf przez Chucka Bassa:
Ranek
w domu Blair i Chucka wyglądał zupełnie inaczej niż przez te wszystkie trzy
lata ich wspólnego małżeństwa . Od godziny w kuchni krzątał się nie kto inny
jak Chuck , co chwila popijając kawę z parującego kubka , co chwila nerwowo
spoglądał na zegarek wiszący nad stołem w kuchni , dochodziła godzina ósma rano
, pora o której zawsze wstaje jego żona by przyrządzić mu śniadanie ,
uśmiechnął się cwaniacko , gdy usłyszał dźwięk jej budzika , tego samego przez
trzy lata , nigdy go nie zmieniła , sam jej taki ustawił i zabronił zmieniać
pod pratekstem łagodnego sygnału , teraz wydało mu się to idiotyczne , jego
zakazy , nakazy i inne regulaminy domu , usłyszał trzask drzwi od jej sypialni
, wyskoczył z pomieszczenia jak oparzony wbiegając po wszystkich schodach w
błyskawicznym tempie znalazł się przy ciele Blair , ubranej w krótką białą
koszulkę na ramiączkach
-Blair
-bezwarunkowo podniósł głos spoglądając na wystraszoną kobietę , która od razy
skuliła się , gdyby mogła to zapadłaby się pod ziemię
-już
ci robię śniadanie -wyszeptała nawet na niego nie spoglądając , bała się go nie
potrafiła rozpracować jego zachowania , zawsze mogła się spodziewać wszystkiego
wczorajszy wieczór w pełni poświadczył jej wątpliwości.
-nie
trzeba zrobiłem sam - wzrok Blair mówił wszytko , spojrzała na jego twarz z niedowierzaniem
, nie potrafiła rozszyfrować czy mówi prawdę albo najzwyczajniej w świecie
żartuje sobie z niej , wciąż lekko speszona i wystraszona spoglądała na jego
postawę w milczeniu
-boisz
się mnie ? -spojrzał na nią , jej strój a raczej lekkie okrycie ciała ,
zasłaniało jedynie górną część ciała , nogi były odsłonięte jeszcze lepiej
prezentowały się w blasku dnia słonecznego niż nocnej lampki , były jeszcze
bardziej opalone , w blasku Słońca lekko połyskiwały gładkością . Koszulka
sięgała jej do pasa , spojrzał mimowolnie na jej białe majtki z drobną koronką
zasłaniające jedynie troszeczkę jej kwiatu kobiecości
-odpowiesz
mi -uniósł podbródek Blair do góry tym samym spoglądają na jej piersi , które
lekko sterczały , Chuck uśmiechnął się cwaniacko orientując się że nie ma na
sobie stanika , a piersi nawet bez niego są jędrne i dosyć duże
-możemy
zejść już na dół , jestem głodna -zawstydzona jego wzrokiem szybko i sprytnie
ucięła temat , nie miała zamiaru drążyć go dalej , nawet nie wiedziała co mu
odpowiedzieć . Nie mogła go rozszyfrować jego reakcji na jej odpowiedź , sama
nie wiedziała co do niego czuje na pewno był to strach , ale zmieszany z pożądaniem
i nienawiścią . Nietypowa mieszanka uczuć mogłaby różnie na niego wpłynąć ,
Blair wolała zostawić to dla siebie
-oczywiście
-bez żadnych sprzeciwów , chwycił jej drobne ciało w swoje ramiona ,
przyciągając ją ku sobie zszedł ze schodów , kierując się do kuchni , chociaż
przez chwilę mógł dotknąć jej ciała , mieć blisko siebie czuć jej zapach. Bez
słowa posadził ją na wysokim krześle w kuchni przy blacie podając pod jej nos
pełny talerz z jedzeniem
-wygląda
pysznie -niepewnie na niego spojrzała stał oparty o blat wpatrując się w nią co
chwila oblizując usta , kolejny raz zawstydzona tym wzrokiem głęboko
wpatrującym się w nią , zaczęła konsumować jajecznicę ze szczypiorkiem .
Połykała kolejne kęsy coraz trudniej - gula w jej gardle rosła , była speszona
i zestresowana jego towarzystwem . Nie wiedziała co lepsze poranne kłótnie ,
bicie i obelgi czy jego dziwne zachowanie ?
-dziękuję
, było pyszne -odłożyła na bok widelec , głowę spuściła w dół wpatrując się w
swoje nagie uda
-cieszę
się -podszedł do krzesełka na , którym siedziała gwałtownie obrócił ja w swoją
stronę , jej ciałem od razu wstrząsnął spazmatyczny dreszcz lęku , czuła na
sobie jego oddech . Potęgująca fala strachu uniemożliwiała jakikolwiek ruch
ciała , każdy element jej ciała momentalnie zdrętwiał , gdy twarz Chucka była
coraz bliżej jej ust
-uważaj
na siebie - wyszeptał blisko jej warg zwilżając swoje usta , po chwili
uśmiechnął się i wyszedł z kuchni zakładając marynarkę wyszedł z domu . Blair
nadal siedziała na krześle wpatrzona w miejsce gdzie przed chwilą stał Chuck ,
totalnie zamurowana i zaskoczona jego zachowaniem......
Pewnie zastanawiacie
się jaki plan uknuła Blair, gdy zorientowała się co zaplanował dla niej Chuck?:
Ubrałam
się umalowałam po raz pierwszy w dzień powszedni od trzech lat , ubrałam
krótkie białe szorty i bluzeczkę na ramiączkach . Na bosaka zeszłam na dół
zrobić sobie śniadanie - nie jemu tylko sobie . Lekkie i pożywne śniadanie oraz
ciepła parująca kawa to coś dla mnie . Nie zajęło mi to dużo czasu , po chwili siedziałam
przy stole konsumując moje śniadanie , gdy do kuchni wszedł Chuck , owinięty
jedynie ręcznikiem , po jego ciele spływały jeszcze kropelki wody , mokre włosy
dodawały mu seksapilu , kęs kanapki ,który właśnie jadałam stanął mi z wrażenia
w gardle , nie mogłam mu pokazać , że mnie to pociąga wstałam energicznie od
stołu, wyrzucając resztki śniadania , stanęłam do niego plecami udając , że coś
robię , a tak naprawdę usiłowałam ostudzić własne ciało od żaru jaki we mnie
płonął , nienawiść która do niego czułam jeszcze bardziej podsycała moje żądze
, które już bez tego było wyjątkowo rozjuszone
-
co na śniadanie ? -jego głos usłyszałam tak blisko siebie stał za mną prawie
mnie obejmując , rękoma robił sobie kawę tak jak by nie mógł stanąć obok mnie ,
musiał ocierać się ciałem o moje potęgując jeszcze bardziej doznania ,które nie
chciały ustać
-nic
, musisz zrobić sobie sam -po moich słowach ewidentnie zastygł , stanął w
bezruchu trzymając kubek w ręce , musiałam wykorzystać ta sytuację do mojej gry
, obróciłam się dosyć energicznie stając bardzo blisko niego pozwoliłam mu
zagubić oczy w moim dekolcie , wiedziałam że to jest właśnie jego słaby punkt w
tej grze
-dlaczego
pytasz ? -niewinnie przejechałam placem wzdłuż jego klatki piersiowej , zero
reakcji z jego strony
-zawsze
było już zrobione...
-no
widzisz coś się zmieniło -oblizałam lubieżnie wargi obchodząc go dookoła
schyliłam się tuż przed jego twarzą do półki na dół , dosyć długo grzebałam w
szafce aby odnaleźć patelnie , jednak coś a raczej ktoś mi to uniemożliwił ,
chwycił mnie mocno za biodra zmuszając do wstania , obrócił mnie w swoją stronę
zbliżając usta na niebezpieczną odległość
-to
twoje gra ? - zapytał zwilżając usta lekko muskając moje
-o
co ci chodzi ? -musiałam udawać , co innego mi pozostało
-
uważaj , bo możesz sobie zaszkodzić ze mną nie ma tak łatwo , kochanie !
-ostatnie słowa zaakcentował po czym wpił się w moje usta , miażdżąc je nie
dając mi nawet dojść do słowa ,to było coś niewiarygodnego , nie potrafiłam się
mu oprzeć naparł na mnie całym ciałem , rozchylając usta wdarł do nich językiem
gładząc moje podniebienie , jego dłonie powędrowały na moje pośladki , które
delikatnie gładził , jedna z dłoni , która jeszcze przed chwilą była na moim
pośladku gładziła mój nagi brzuch zmierzając ku górze , a ja stałam jak kłoda
pozwalając mu na to wszytko , sięgając dłońmi do ręcznika na jego biodrach ,
gdy miałam już go rozwiązywać i dotknąć jego nagiego ciała , wszystko przerwał
, wszystko prysnęło jak bańka mydlana
-1:0
dla mnie kochanie -ponownie zaakcentował ten wyraz , zaśmiał się zwycięsko
skradając mi jeszcze jedne pocałunek po czym wyszedł roześmiany z kuchni
myślałam , ze wybuchnę byłam cała rozpalona policzki piekły mnie od
podniecenia, byłam wściekłą na siebie ze pozwoliłam na tę grę , którą dziś
ewidentnie wygrał on..... Wiedziałam że dałam mu się podpuścić , zrobił to
specjalnie zna moją taktykę , ale ja znam i jego dopiero teraz zacznie się
prawdziwa gra namiętności i pożądania , kto powiedział że nie mogę się przy tym
zabawić ?
Wypił
kolejną szklankę whisky, gdy do domu weszła zadowolona Blair, spojrzał na nią,
na jej strój i fryzurę wyglądała zjawiskowo, złość minęła znalazł odpowiedz,
gdzie spędziła połowę dzisiejszego dnia
-jestem-jedynie
tyle mu zakomunikowałam kierując się na schody, nawet nie zwróciłam uwagi na
jego osobą
-czekaj!,
co robiłaś przez cały dzień?- podszedł do niej, zapach jej perfum spotęgowały
jego pragnienia, za każdym razem gdy była blisko, czuł jak rośnie w nim
pożądanie
-nie
powinno cię to obchodzić- wręcz warknęłam na niego, chciałam wzbudzić w nim
zazdrość pewną nutkę niepewności, widziałam jak napręża mięśnie na twarzy, jego
dłonie zacisnąć w pięści, przeszedł mnie dreszcz strachu, w mgnieniu oka
chwycił mnie za ramię mocno ściskając
-jestem
twoim mężem-spojrzał głęboko w moje oczy, oprał się czołem o moje, był tak
cholernie pociągający jego wzrok ciało, które przylegało do mojego, co chwila
spoglądał na moje usta
-ale
tylko na papierku-wyszeptałam wyrywając się z jego uścisku wchodząc na górę i zatrzaskując
za sobą drzwi, byłam z siebie dumna postawiłam mu się, wzbudziłam w nim
zazdrość. Widziałam jak krew w nim buzuje, jak bardzo chciał mnie pocałować.
Przebrałam się w sukienkę po czym udałam się do jego sypialni, wiedziałam że
wchodzę do paszczy lwa, ale tylko on miał dostęp do Internetu, siedziałam już
dobre dwie godziny w jego sypialni totalnie zapominając o tym gdzie jestem
-jest!-
krzyknęłam klaszcząc w dłonie
-co?
jest-przerażona zemknęłam laptopa, spojrzałam na Chucka
-nic
takiego, nowa sukienka znalazłam ją na aukcji-usiłowałam się jakoś wykręcić,
otwarłam ponownie laptopa usuwając całą historię
-pokaż-podszedł
do mnie pośpiesznie
-już
ci pokazuje-niepewna do końca tego co chce zrobić, odrzuciłam laptopa za
siebie, pociągnęłam go zdecydowanie za koszulkę na siebie po czym wpiłam się
namiętnie w jego wargi, dosłownie zmiażdżyłam je, pozwoliłam mu na wszystko,
lekko przygniatał mnie swoim ciałem, dłonią gładząc moje odkryte udo,
delikatnie wodził dłonią z góry do dołu, było to bardzo przyjemne, w między
czasie wtargnął językiem do moich ust, gładząc moje podniebienie, nie mogłam
się na niczym skupić, jego dotyk dłoni, ust był tak bardzo kojący, czułam jego
usta na swojej szyi pozostawiał na niej ścieżkę pocałunków zbliżających się do
mojego dekoltu, momentalnie usiadłam na nim okrakiem kontynuując pocałunek,
zaczęłam się z nim bawić, zdecydowanie przygryzłam jego dolna wargę, czułam ja
moja sukienka unosi się coraz wyżej, a jego dłonie coraz śmielej gładzą moje
ciało. Pozwoliłam mu na ostatnie pieszczoty, ostatni raz pocałowałam jego
wargi, wtargnęłam dłońmi pod jego koszulkę to było bardzo przyjemne
zdecydowanie przejechałam długimi paznokciami po jego klatce piersiowej oddając
ostatni pocałunek, pozwalając na ostanie gładzenie mojego podniebienia, gdy
moja sukienka zdecydowanie podniosłą się za wysoko przestałam...
-remis-oderwałam
się od niego cmokając jego usta po raz ostatni, zeszłam z niego podeszłam do
drzwi i poprawiłam sukienkę, już miałam wchodzić, gdy
-Blair-usłyszałam
jego zdyszany jeszcze głos
-tak-przygryzłam
dolna wargę bawiąc się rąbkiem sukienki
-nie
igraj ze mną-uśmiechnęłam się na jego słowa, po czym wyszyłam z sypialni
zostawiając go sam na sam z jego pożądaniem.
Zadowolona weszłam do swojej sypialni, byłam
cholernie dumna z samej siebie. W końcu udało mi się pokazać mu na co mnie
stać, jaka jestem naprawę. Dobrze wiem, że igranie z nim może się źle skończyć
i mogę tego słono pożałować, ale teraz w tej sytuacji kiedy wszytko stało się
dla mnie obojętne i bez znaczenia, teraz kiedy zrozumiałam realia i moją
beznadziejną sytuację u jego boku nie mam potrzeby walczyć dalej o swoją
wolność, jestem zmuszona z nim zostać ale studiów i mojego hobby nikt nie jest
mi w stanie odebrać to jedyna odskocznia od tego koszmaru, który przeżywam od
trzech lat teraz jest między nami dobrze, ale kto wiem jak będzie jutro czy za
tydzień nie raz przez te lata było dobrze, nie podnosił na mnie ręki przez
długi czas, ale to nie trwało długo, bo prędzej czy później zaczynał robić to
samo, teraz może być podobnie. Otwarłam okno na oścież delektując się pięknym
zapachem deszczu, pamiętam kiedy byłam mała zawsze kochałam biegać w deszczu,
nie zwracałam uwagi na to, że jestem cała mokra właśnie w takich magicznych
chwilach byłam naprawdę szczęśliwa, mogłam zatracić się w bajkowym świcie, bo
to jedyna chwila kiedy myślisz o zabawie, nie o problemach, których nigdy nie
brakowało w moim życiu. Relacje z rodzicami od zawsze kończyły i zaczynały się
na powiedzeniu Dzień Dobry, nigdy nie miałam z nimi dobrych relacji byli dla
mnie jak obcy, jak ludzie którzy mnie stworzyli i zapomnieli o mnie całkowicie,
odkąd pamiętam otaczało mnie gromada opiekunek, które się mną opiekowały dzień
w dzień, gdy miałam 15 lat zostałam pozostawiona sama sobie, to spowodowało że
musiałam dorosnąć, szybciej poznać świat dorosłości, realia życia. Do dzisiaj
nie wiem dlaczego tacy byli, dlaczego mnie zostawili byli dla mnie chłodni, tak
naprawdę nigdy nie poznałam co znaczy mieć kochających rodziców i udane
dzieciństwo, nikt nawet nie próbował mnie wychowywać zawsze na pierwszym
miejscu była firma i jej utrzymanie, wszystkie przetargi, mnie nie było na
żadnym miejscu. Jedyne co pamiętam z tamtych lat to moje dziesiąte urodziny w
tym dniu rodzice byli inny, zabrali mnie do wesołego miasteczka, kupili
prezenty, bawili się ze mną. Po latach dowiedziałam się że to było jedynie na
potrzeby jakiejś pieprzonej gazety, która robiła z nimi wywiad, byłam jedynie
laleczką aby rodzice dobrze wyszli na zdjęciach, aby stwarzali pozory udanej i
kochającej się rodzinki, dla której liczy się tylko miłość, rodzina i szczęście
nie tylko pieniądze u mnie było całkiem odwrotnie tylko liczyły się pieniądze i
pieniądze oraz to co powiedzą inni ludzie!
Usłyszałam
brzdęk klucza w zamku, w drzwiach stanął Chuck, wszedł do środka zatrzaskując
za sobą drzwi, podszedł do mnie spoglądając z góry zapanowała niezręczna cisza,
nie wiadomo, czym kierowana, wstałam z łóżka podbiegłam do niego mocno wtulając
się w jego ramiona, poczułam jak delikatnie moje nogi unoszą się nad ziemią,
jego dłonie mocno zaciskają się na moich plecach. Jego ciepły oddech muskał
moją nagą szyję, czułam się bezpieczna, czułam, że to właśnie on jest przyczyną
tego bezpieczeństwa, to on jest moim schronieniem, było mi cudownie w chwili,
gdy trzymał mnie w ramionach, delikatnie masując dłońmi moje plecy, dłońmi
napotkałam jego usta, zapragnęłam ich, przybliżyłam się do nich szepcząc tuż
przy nich
-dziękuję- po chwili delikatnie ułożyłam moje
usta na jego, po chwili to on oddał pocałunek, mocno i zdecydowanie rozchylił
moje usta pogłębiając pocałunek. Trwało to niespełna kilka sekund, a sprawiło,
że czułam się cudowne, postawił mnie na ziemię, spoglądając na mnie
obserwowaliśmy się nawzajem, niezręczna cisza wokół nas, nasze lekko
przyśpieszone oddechy oddawały potęgę tej chwili
Po chwili ponownie przygarnął moje ciało do
swojego, wtuliłam się najmocniej jak mogłam, ponownie poczułam jego zapach,
który od tak dawna chciałam poczuć, pragnęłam, aby gładził moje nozdrza,
pieścił zmysły, które rosły za każdym razem, gdy go widzę, gdy dotykam jego
ciała, wsunęłam dłonie pod jego obcisłą koszulkę. Między nami panowała
niezręczna cisza, dopiero po chwili pierwszy odezwał się Chuck:
-pragnę
cię- między pocałunkami szeptał do mojego ucha, co potęgowało moje pragnienie...
Nasze języki toczyły ze sobą walkę
namiętności, wszystko było takie nierealne, czułam, że zaraz dojdzie do tego
najważniejszego zdarzenia, którego oboje pragniemy od wielu dni, ale coś było
nie tak, nie chciałam, aby to tak wyglądało, jeszcze przed chwilą wyznałam mu
moje uczucia, emocje, wyrzuciłam z siebie to, co mnie dręczyło przez dłuższy
czas, a on po postu chce się ze mną kochać, to nie tak miało wyglądać, ten
moment miał być wyjątkowy, tylko nasz, pokryty pewną nutką tajemnicy,
pożądania, namiętności, my nawet się nie kochamy, nie łączy nas żadne uczucie
miłości, jedynie nić pożądania to wszystko, co do siebie czujemy. Pożądanie
zwyczajne pragnienia człowieka, który przez długi czas nie miał z nikim
kontaktu fizycznego.
Poczułam jego dłonie schodzące wzdłuż mojej
talii, by po chwili mogły spocząć na moich udach, był coraz bardziej
gwałtowniejszy, mocno ściskał moja skórę, poczułam jak ociera się o materiał
moich spodni tuż przy mym intymnym miejscu, momentalnie przeszedł mnie zimny
dreszcz, poczułam pulsowanie na podbrzuszu, w tym momencie byłam gotowa mu się
oddać, bezwładnie opuściłam swoje dłonie w dół, pozwalając, aby pieścił moje
ciało, spodnie stały się luźniejsze, po chwili zsunął je delikatnie muskając
skórę moich nóg, delikatnie pchnął mnie na łóżko, na które opadłam, jego usta
spoczęły na moich udach, składał na nich mokre, soczyste pocałunki, coraz
bardziej rozchylałam nogi, mimo mojej woli chciałam tego teraz tutaj, chciałam
dać upust moim emocją, jego dłonie wpełzły pod moją koszulkę, wyszukał moje
piersi delikatnie obejmując je w dłonie ścisnął, co spowodowało niekontrolowany
jęk z moich ust. Jego wargi były coraz bliżej mojej kobiecości. Całował
wewnętrzną linię moich ud, było mi tak wspaniale, po chwili nasze wargi
ponownie połączyły się w namiętnym pocałunku, który wszystko zapoczątkował,
nasze dłonie splotły się ze sobą, a jego ciało idealnie pokryło moje, drażnij
moją szyję pozostawiając na niej soczyste czerwone ślady, które tak bardzo mnie
podniecały. Cała w środku płonęłam, ale nadal nie byłam pewna czy robię dobrze,
co jeśli on dostanie tego, czego chciał i mój koszmar zacznie się na nowo, po
raz drugi tego nie zniosę, nie chce po raz drugi cierpieć, ja po prostu chce
być ten jeden jedyny raz szczęśliwa, zaznać czegoś więcej niż nienawiść, zło i
przemoc. Dlaczego człowiek, który tak wiele złego mi uczynił jest tutaj ze mną,
całuje moje ciało, pieści mnie, a mi to sprawia rozkosz, której jeszcze nigdy
nie zaznałam, wszystkie te uczucia drżenie ciała, dreszcze przechodzące przez mój
organizm to coś nowego, nigdy nie czułam tak silnego przywiązania do kogoś, tak
bardzo chciałam, a nie mogłam? Jego dłonie, które jeszcze nie dawno były na
moich piersiach wsunęły się za materiał moim majtek, sparaliżowana tym, że
dotyka mojego łona momentalnie wstałam z łóżka
-nie, Chuck!- chwyciłam pierwszą lepszą rzecz
zakrywając moje nagie nogi
-dlaczego, boisz się, czy jesteś...dzie..
-nie!- zdenerwowana tym, że tak pomyślał od
razu zaprzeczyłam, nie byłam dziewicą, ale moim jedynym mężczyzną, z którym
byłam był Nate, mogłabym policzyć na palcach jednej dłoni nasze zbliżenia,
które nie były w połowie tak rozkoszne, co te przed chwilą, nawet nie chce
myśleć, co mogłoby się wydarzyć potem
-więc, o co chodzi, przecież było ci dobrze-
wstał z łóżka, podszedł do mnie zabierając mi bluzkę, którą się okrywałam,
położył dłonie na moich pośladkach mocno mnie do siebie przyciągając
-przestań!- odepchnęłam go usiłując być silną,
jego dotyk, kolejne zbliżenie wywołały we mnie dreszcze podniecenia
- nie rozumiem cię Blair, przecież było dobrze
-wyznałam Ci, co czuję, otworzyłam się przed
tobą po raz pierwszy, a ty tylko myślisz o seksie, ja jestem dla ciebie jedynie
zabawką, którą można się pobawić, zepsuć, a potem wyrzucić, nie chce być twoją
zabawką, kobietą, której jeszcze nie zaliczyłeś-spojrzałam na niego, prosto w
jego oczy, widziałam w nich zmieszanie
-czego ty ode mnie oczekujesz?- podszedł
blisko mnie
-już
niczego, bo i tak tego nie dostanę- powiedziałam spuszczając głowę, wyszłam z
pokoju gościnnego kierując się do swojej sypialni.
Przetarł
oczy sięgając po czarny telefon wibrujący na szafce obok łóżka, na wyświetlaczu
wielkimi literami pisało „Charlie” , bez zastanowienia zignorował połączenie
wyłączając telefon całkowicie, odłożył go by móc spojrzeć na Blair, która
leżała tuż obok niego, jej idealna smukła, opalona noga spoczywała na białej
pościeli, która idealnie kontrastowała z odcieniem jej skóry, delikatnie
przejechał dłonią wzdłuż całej nogi Blair, wywołując w niej dreszcze podniecenia
podczas jej snu, pod wpływem tego otworzyła oczy zszokowana spoglądając prosto
w oczy Chucka
-co tutaj robisz, nie, co ja tutaj robię?!-
nerwowo chwyciła skrawek pościeli zakrywając wystające nagie partie ciała
-śpię?, a ty ze mną?- głupkowato się zaśmiał
specjalnie odbierając pościel Blair by móc napawać się jej ciałem
-przyniosłem cię do mnie, bo zasnęłaś w
salonie, przy okazji mam dla ciebie niespodziankę, a zarazem propozycję-
spojrzał na nią obdarowując ja uśmiechem numer jeden
-co ty knujesz?- zaśmiała się siadając na
łóżku tym samym zrzucając jego dłoń z swojego pośladka
-zabieram cię na wycieczkę, jeśli nie chcesz
ze mną jechać sama, pojedzie też Serena z Davidem już wszystko załatwiłem-
powiedział to bardzo szybko troszeczkę obawiając się jej reakcji
-dobrze, przyda mi się ucieczka z tego miasta-
powiedziała ponownie wsuwając się pod kołdrę, zamknęła oczy planując pospać
jeszcze godzinkę
-o nie!, nie ma spania- Chuck zadowolony z jej
odpowiedzi wstał zrzucając z niej pościel, co spowodowało, że Blair się
speszyła, na jej policzankach od razu pojawił się rumieniec
- przestań, przecież widziałem już więcej-
zaśmiał się spoglądając na jej czerwone policzki
-za dużo-powiedziała wychodząc z jego pokoju
specjalnie, z premedytacja zmysłowo kołysząc biodrami
-2:1 dla niej- zaśmiał się sam do siebie
spoglądając na puste już łóżko, gdzie jeszcze przed chwilą leżała ona…
W
samochodzie Blair i Chucka panowała niezręczna cisza, cały ten wyjazd nie
zwiastował nic dobrego, złe przeczucie Blair coraz bardziej ja dręczyło, nie
wiedziała, co się dzieje, jadą już ponad trzecią godzinę, Chuck się nie odzywa,
samochód Davida i Sereny jechał tuż za nimi, za każdym razem, gdy odwracała się
do tyłu widziała ich uśmiechnięte twarze, a oni cisza, spokój
-możesz się wreszcie do mnie odezwać!?-
zdenerwowana niezręczną ciszą Blair spojrzałam w jego kierunku
- nie, bo od kilku godzin powstrzymuję się,
aby się na ciebie nie rzucić- stwierdził spokojnie dalej prowadząc samochód-
twoje ciało, to, co wczoraj się stało, nie potrafię dłużej patrzeć na ciebie i
udawać, że nie mam ochoty się na ciebie rzucić, jest 1:100 dla ciebie-
powiedział spoglądając na mnie pożądliwym wzrokiem, miałam uczucie ze zaraz
naprawdę się na mnie rzuci, tak jak mówił
-nie wiedziałam, znaczy wiedziałam, znaczy
ja...-zaplątałam się w własnych słowach nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, że
pragnę tego samego? Nie mogę tego zrobić, bo wiem, jakie będą tego
konsekwencje, stanę się tylko kolejną panienką do zabawy, kolejną zachcianką,
zakazanym owocem, którego będzie chciał zasmakować. Do końca podróży nie
odezwaliśmy się do siebie ani słowem, gdy nasze samochody zaparkowały przy
dwóch oddzielnych domach w drewna, tuż nad morzem, widok był zniewalający, domy
znajdowały się na wysokim wzgórzu tuż nad taflą błękitnego morza, podeszłam pod
sam koniec wybrzeża z niedowierzaniem przyglądając się pięknemu widokowi.
Z daleka usłyszaną dudnienie grzmotów,
zbliżała się burza była bardzo daleko, dlatego chciałam wykorzystać okazje i
zanurzyć ciało w tej ciepłej, głębokiej otchłani morza
-może pójdziemy na plażę, wejdziemy do wody?!-
Krzyknęłam w stronę trójki, która rozglądała się dookoła siebie
-ja odpadam- Serena się zaśmiała
-ja
zostaję z moją słodką- odkrzyknął David
-ja
chętnie z tobą pójdę- z dołu usłyszałam Chucka, który na mnie spoglądał
zasłaniając oczy przed słońcem, które raziło po oczach
-dobrze, zatem chodźmy zanim się ściemni do
końca- powiedziałam już sama do siebie, obawiałam się tego, bałam się
dzisiejszej nocy, jego słowa w samochodzie były zbyt zdecydowane i śmiałe. Kto
wie jak daleko posunie się tej nocy?...
-ooo stary sam na sam, z tak gorącą laską,
jaką jest Blair, nie masz ochoty zedrzeć z niej tych szortów, koszulki i
bikini, które ledwo zakrywa jej atuty- David głupkowato się zaśmiał,
spoglądając jak Serena wchodzi do domku letniskowego
-nawet nie wiesz jak bardzo, ale ona nie chce-
załamany Chuck jedynie mógł napawać się widokiem nagich nóg i ramion odkrytych
przez skrawki materiału z jej ubrań
-załóżmy się, może to ci pomoże w końcu
zasmakować zakazanego owocu?- David wyciągnął dłoń w kierunku Chucka
-no nie wiem, jeśli się to wyda może nie być
tak kolorowo
-nie pękaj!- zaśmiał się szydząc z niego
-dobra, o co?
-tylko rację, założę się, że nie przelecisz
jej trzy razy przez te trzy dni- ponownie zbyt pewny siebie zaśmiał się
chwytając za dłoń Chucka?- zobaczymy- oboje się zaśmiali, po czym rozdzielili,
Chuck udał się na plaże gdzie na jednym z leżaków, leżała Blair w samym stroju
kąpielowym, Chuck przystanął z daleka dokładnie obserwując jej ruch, bikini
więcej odkrywało jej ciało niż zakrywało. Parę czarnych sznureczków i skrawki
czarnego połyskującego materiału wywołały w Chucku istną burzę, wziął głęboki
oddech podchodząc do niej z pewnością siebie
-to jak może zobaczymy, jaka jest woda?
-możemy- spojrzałam na niego zsuwając okulary
przeciwsłoneczne z nosa, podałam mu swoją dłoń wstając z głębokiego leżaka,
oboje nadal trzymając się za splecione dłonie zanurzyliśmy nogi w ciepłej
przyjemnej wodzie
-chodź dalej- pociągnął mnie za dłoń na dosyć
głębokie morze, gdzie nie dosięgałam stopami dna
-stój, gdzie mnie ciągniesz, nie czuje już
dna!- oddaliłam się o parę kroków, by ponownie móc postawić nogi na dnie
piaszczystego morza
-to popłyń- stwierdził bez żadnych ceregieli,
bardo chętnie bym to zrobiła gdybym potrafiła pływać, a że nikt nigdy w moim
życiu nie chciał mnie czegokolwiek nauczyć to już nie moja wina
-nie potrafię, jakbym potrafiła to nie
trzymałabym się ciebie aż tak kurczowo- odgryzłam mu się, aby poczuł, że nie
będzie ze mną tak łatwo, chociaż trzymanie jego dłoni splecionej razem z moją
jest całkiem przyjemne
-chodź popłyniemy- nagle złapał moje ciało
mocno do siebie przyciągając, moje dłonie znalazły się na jego klatce
piersiowej, a nogi oplotły jego biodra, byłam tak blisko niego, zaciągnęłam się
mocno zapachem jego perfum, przymykając oczy, aby móc się tym rozkoszować
jeszcze mocniej
-tak raczej nie popłyniemy-zaśmiał się
spoglądając na moją rozmarzoną twarz
-zamknij się- nie wiem, co mną kierowało bez
zastanowienia wpiłam się w jego lekko rozchylone usta, od razu pogłębiając
pocałunek, który zadziałał jak płachta na byka, momentalnie wplótł dłonie w
moje mokre włosy, pogłębiając i tak namiętny pocałunek, nasze języki współgrały
ze sobą, toczyliśmy istną walkę o przewagę w pocałunku, jego dłonie
niebezpiecznie zjechały do sznureczków od mojego bikini, które się poluzowały,
a góra od bikini niebezpiecznie zjechała w dół, chciałam to przerwać, lecz
jasna błyskawica i głośny grzmot dochodzący z nieba przerwał nam wcześniej,
nerwowo zawiązałam sznureczki bikini, po czym bez słowa Chuck wyprowadził mnie
na brzeg morza, w ciągu paru sekund z nieba ciemnego zachmurzonego i pokrytego
błyskawicami spadł ulewny deszcz mocząc nasze rozgrzane ciała. Oboje uciekaliśmy
przed ulewnym deszczem i przerażającymi grzmotami odbijającymi się o głuchy las
tuz obok nas. Poczułam dłoń Chucka splatającą z moją, na ten drobny gest
poczułam się raźniej oboje uśmiechnęliśmy się do siebie uciekając przed
deszczem, który i tak zmoczył nasze ciała do suchej nitki.
Po chwili znaleźliśmy się w naszym domku, był
przytulny, drewniany z kominkiem w centrum pokoju łączonego z kuchnią, Chuck
zatrzasnął za nami drzwi, a ja poszłam do kuchni, aby przetrzeć mokre ciało
ręcznikiem wiszącym na wieszaku, spojrzałam na Chucka, który rozpalał ogień w
kominku, przechodził mnie dreszcze podniecenia, gdy przypomniałam sobie
sytuacje z wczoraj. Odwróciłam się do niego plecami usiłując trzeźwo myśleć.
Poczułam jak się do mnie zbliża, poczułam jego
oddech na swojej szyi dreszcze momentalnie przeszły przez moje ciało, poczułam
jego dłonie na swoich plecach, chwycił za sznureczki od bikini rozwiązując je,
stanik rozluźnił się, nerwowo chwyciłam go w dłonie, aby ukryć moje piersi
przed nim. Jego usta spoczęły na mojej szyi delikatnie ją muskając, bałam się
odwrócić w jego stronę, pokazać, że podoba mi się to, co robi, a moje
zawstydzenie mija, a jego miejsce zajmuje podniecenie, pożądanie, namiętność.
posłuchaj
-pięknie pachniesz-wyszeptał przygryzając
płatek mojego ucha, z moich ust mimowolnie wydobył się cichy jęk rozkoszy, cała
drżałam przez to, co ze mną robił. Nagle odwrócił mnie twarzą do siebie,
speszona usiłowałam zakryć moje piersi, jeszcze nigdy nie stałam przed nim
twarzą w twarz prawie naga. Spojrzał na mnie, głęboko w moje oczy troskliwym
wzrokiem chwytając moje dłonie, które trzymały bikini, aby nie upadło na ziemię
i odsłoniło moje ciało, jednak tak się stało, gdy nasze dłonie splotły się ze
sobą, a opadający stanik od stroju kąpielowego odsłonił moje piersi,
momentalnie spuściłam wzrok w dół, czując jak zbliża palce do nich, bardzo się
tego bałam, ponownie zasłoniłam je dłońmi, Chuck dobrze wiedział, co ze mną
robi, jak na mnie działa, zobaczył moje zdenerwowanie, bez słowa, obrócił mnie
do siebie plecami, ponownie złożył delikatne pocałunki na mojej rozgrzanej
szyi. Poczułam jak kieruje dłonie na moje piersi delikatnie obejmując mnie w
tali objął je w swoje potężne dłonie lekko zaciskając, w tym momencie moje
kolana był jak z waty, poczułam niepowtarzalną przyjemność, wiedziałam, że nie
chce tego przerwać. Czekałam na kolejną pieszczotę, bawił się moimi piersiami
powodując, że strach i wstyd mijały, a w ich miejsce wkraczało podniecenie i
pożądanie. Energicznie odwróciłam się do niego zatapiając w jego gorących
ustach, cichutko jęczałam, gdy pieszczoty były gwałtowniejsze, śmielsze. Jego
dłonie tuż z moich piersi zjechały na moje pośladki, energicznie mnie podsadził
sadzając na zimnym blacie, który wydawał się płonąć razem ze mną. Jego usta
objęły jeden z moich sutków, sprawiając głośny jęk z moich ust, rządna czegoś
więcej nie świadomie mocniej przyciągnęłam jego głowę do piersi pozwalając mu
na wszystko, wyczuł ten moment stał się szybszy, energiczny, wszystko działo
się tak szybko. Jego lepkie dłonie znalazły się na moich majtkach od bikini,
które zsunął w ekspresowym tempie z mojego ciała. Rozchylił moje nogi kierując
w stronę mojej kobiecości swoja dłoń, delikatnie masował moje udo, aż doszedł
do celu. Poczułam w sobie jego palec energicznie wsuwający się i wysuwający
miałam ochotę krzyczeć z rozkoszy, mocno zagryzałam wargi, aby nie dać tego
znać po sobie. Po chwili jednak przestał, podszedł do mnie bliżej całując w
usta, wziął na ręce zanosząc do sypialni na górze. Postawił mnie na ziemie całkiem
nagą, wiedziałam, że teraz kolej na mnie, składałam na jego klatce piersiowej
delikatne pocałunki, dłońmi schodząc coraz niżej, delikatnie zsunęłam z jego
bioder niebieskie kąpielówki, moich oczom ukazał się jego członek, zamknęłam
oczy, aby dodać sobie otuchy, wciągnęłam po niego dłoń dotykając go, cała
drżałam poruszając dłonią rytmicznie, słyszałam jak ciężko oddycha, napawając
się jego rozkoszą delikatnie pchnęłam go na łóżku siadając na nim okrakiem,
ocierając się ciałem o jego męskość doprowadzałam go do szaleństwa, nasze usta
złączone w jedność, nasze ciała domagały się połączenia, gwałtownie wręcz
brutalnie obrócił mnie na plecy, zszedł nisko pocałunkami na moje podbrzusze,
poczułam jego język na swoim kwiecie kobiecości myślałam, że wybuchnę, energiczne
pieścił moją łechtaczkę doprowadzając mnie do szały, jęczałam nie hamując
swojego pożądania, nie świadoma tego, co robię rytmicznie poruszałam biodrami
domagając się by we mnie wszedł
-poczekaj, jeszcze nie- wyszeptałam, gdy
chciał do uczynić trzymając prezerwatywę w dłoni, tym razem do ja byłam górą,
nachyliłam się nad jego członkiem delikatnie obejmując go w dłoń chciałam dać
mu rozkosz taką, jaką dał mi on, moje usta były coraz bliżej tego, dłoń
zastąpił język, czułam się z tym wspaniale, nigdy czegoś takiego nie robiłam,
ale to zarówno podniecało mnie ja i jego trzymał moja głowę rytmicznie
poruszając biodrami. Byłam bliska orgazmu, chciałam to poczuć, tak dawno nie
czułam czegoś tak wyjątkowego, mocne uczucie skurczu w podbrzuszu, pulsowanie łechtaczki
pragnęłam, aby on czuł to samo
Przerwaliśmy wzajemne pieszczenie ciał. Chuck
delikatnie ułożył się na mnie nakierowując członka, aby wejść we mnie, spojrzał
mi głęboko w oczy chwytając za ramiona, rozchyliłam nogi, aby w tym momencie
poczuć gwałtowne pchnięcie i jęk wydobywający się z jego ust, poczułam
siarczysty ból, po chwili zastąpiony pełnym wypełnieniem, ułożył się na mnie
splatając ze mną dłonie, spojrzał głęboko w moje oczy, zaczął się powoli
poruszać wchodząc i wychodząc z mojego ciała. To było niesamowite uczcie
rozpierania, wzmożone podniecenie, przyjemny skurcz w okolicach podbrzusza,
nagle przerwał sięgając po prezerwatywę, szybko ją założył powracając do mnie,
po raz kolejny pokrył mnie swoim całym ciałem, unosząc moje biodra, aby we mnie
wejść, był brutalny, nasze tempo było błyskawiczne, brakowało mi tlenu, jęk z
naszych ust, tłumił odgłosy burzy szalejącej za oknami, jego dłonie mocno
zaciśnięte na moich piersiach, moje paznokcie wbijające się w jego ramiona,
uczcie rozkoszy, jaką mi dawał było nie do opisania, czułam, że latam, jego
każde pchnięcie było gwałtowne wypełnił mnie całą, czułam jak zbliża się moment
kulminacyjny, uczucie skurczy, posłowanie łechtaczki sprawił, że mój jęk był
głodniejszy, wiłam się pod nim jak kocica, obejmując nogami jego biodra
pogłębiając tym samym pchnięcia. Poczułam jak mgła zachodzi moje oczy, jego
twarz była niewyraźna, ewidentnie zwolnił wykonując wolniejsze, lecz
gwałtowniejsze pchnięcia, poczułam, że doznał spełnienia. Po wszystkim opadł na
mnie poruszając się jeszcze, co jakiś czas. Nasze spocone ciała przykleiły się
do siebie, ciała pozostały w jedności.
Chuck
Bass osiągnął swój cel, zdobył ciało nieosiągalnej dla niego Blair, poczuł smak
jej ciała, słodkie pocałunki, lecz co się stanie, gdy Blair dowie się całej
prawdy o zakładzie? Jak zareaguje czy go opuści?
Promienie
słoneczne przedzierające się przez zasłonięte brązowe rolety zmusiło mnie do
otworzenia oczu, przetarłam je delikatnie, chroniąc przed podrażnieniem przez
światło. Przez chwilę nie potrafiłam sobie przypomnieć wczorajszego wieczoru,
tego jak położyłam się spać, ale to szybko się zmieniło, gdy poczułam dziwne
parcie na moje ciało, obróciłam się delikatnie na drugi bok, by spotkać się
twarzą w twarz z Chuckiem, którym spał z uśmiechem na twarzy co chwila
mamrocząc coś pod nosem. Momentalnie wszystkie wspomnienie z wczorajszego
wieczoru wróciło jak bumerang, nasze pocałunki i pierwszy raz, który na pozór
wszystkiego był idealny, było cudownie lecz wiedziałam że nigdy nie powinno do
tego dojść, z moich oczu wypłynęły pierwsze słone łzy, dałam ponieść się
chwili, teraz będę za to płaciła, w chwili gdy się obudzi potraktuje mnie jak
zwykłą dziwkę, z którą się zbawił, zaliczył i może dopisać do listy zdobyczy. Widząc
jak porusza się, szybko odwróciłam się na drugi bok usiłując ponownie zasnąć,
nie chce pierwsza wstawać z łóżka, czuje wstyd i zażenowanie tym co zrobiłam,
moje pragnienia były mocniejsze niż silna wola, która zbyt długo walczyła z tym
pragnieniem posiadania jego ciała. Otarłam łzy spływające z jego policzków,
dobrze wiedziałam co nastąpi gdy on się obudzi, zostawi mnie jak każdą swoją
zdobycz, którą zaliczył, nienawidzę siebie za to co zrobiłam. Zamknęłam oczy
mocno zaciskając powieki, nie minęło dziesięć minut, a poczułam jak jego dłoń
sunie po moim nagim udzie tuż do mojego pośladka, moim ciałem momentalnie
zawładnął dreszcze podniecenia, wiedziałam że to złe, nie powinnam tego czuć,
ale nie potrafiłam nic na to zaradzić, poczułam jego usta na swojej szyi, którą
delikatnie muskał, próbował mnie obudzić by ponownie się ze mną zabawić, nie
mogłam na to pozwolić, otwarłam oczy gwałtownie zrywając się z łóżka wraz z
pościelą okrywającą nasze ciała
-Blair co się dzieje?!- Chuck wstał bez
skrępowania swoją nagością z łóżka podchodząc do mnie gładził mój policzek
-dostałeś to czego chciałeś- jedynie tyle
byłam w stanie powiedzieć przez zaciśnięte gardło, dławiłam się łzami, ale nie
mogłam mu tego pokazać. Było mi tak cholernie źle, że to zrobiłam nie tak
wyobrażałam sobie moje życie z mężem, nie tak miał wyglądać poranek po udanym
seksie, wszystko było nie tak. Chwyciłam za pościel wbiegając do łazienki i
zamykając ją na klucz, nie chciałam słuchać jego tłumaczeń, wyjaśnień, musiałam
teraz coś ze sobą zrobić. Weszłam pod prysznic puszczając zimną wodę, która
schłodziła moje ciało, po chwili uregulowałam na ciepłą wodę, stałam pod
prysznicem i płakałam nie potrafiłam zrozumieć dlaczego pozwoliłam mu na to
-Blair otwórz drzwi, musimy porozmawiać!- do
drzwi dobijał się Chuck usiłując wejść do środka
-czego jeszcze chcesz?!, dostałeś to czego
chciałeś więc możesz już iść!- odkrzyknęłam mu zamykając drzwi kabiny
prysznicowej, miałam zamiar go nie słuchać woda, mocno odbijała się o kabinę
prysznicową uniemożliwiając mi usłyszenie jego krzyków, oparłam się o zimne
kafelka pozwalając ciepłemu strumieniowi wody masować moje ciało, jego krzyki
ustały, jednak po chwili zobaczyłam posturę jego ciała tuż przy kabinie
prysznica
-Chuck, ani się waż otwierać- ostrzegłam go.
Nie posłuchaj mojej groźby i gwałtownie otwarł drzwi kabiny, próbowałam się
zakryć, ale prócz tego że odkrywałam więcej ciała to nic nie wskórałam
-Chuck!- krzyknęłam bliska płaczu, nie miałam
siły teraz z nim rozmawiać, a zwłaszcza obnażać przed nim w takiej sytuacji
-o co ci chodzi?- niespodziewanie zdjął z
siebie szlafrok tworząc z niego pewną granicę między naszymi nagimi ciałami, z
boku dla kogoś musiało to wyglądać komicznie, w przeciwieństwie do mnie
- o co mi chodzi?!, wyjdź stąd i nie pokazuj
mi się już na oczy- krzyknęłam wyrywając mu szlafrok z jego dłoni i zakładająca
na swoje mokre ciało, chciałam go umiejętnie wyminąć i wyjść tej cholernej
łazienki, łzy spływały po policzkach mieszając się z kroplami wody spływających
z moich włosów
-czekaj, czekaj, powiesz mi o co chodzi tu i
teraz!- podniósł głos ciągnąc mnie za rękę, odwiązał szlafrok zdejmując go ze
mnie ponownie robiąc granicę między naszymi ciałami
-przestań zachowujemy się jak dzieci!-
krzyknęłam
-to ty zachowujesz się jak dziecko nie wiem o
co chodzi, dlaczego tak się zachowujesz, przecież ta noc była...- nie mogłam
już go dłużej słucha, każde jego słowo sprawiało że czułam się jeszcze bardziej
upokorzona tym co zrobiłam
-właśnie Chuck! ta noc! wiem, że byłam dla
ciebie tylko zabawką i kim do zaliczenia, zakazanym owocem. Założyłeś się o
mnie, myślałeś, że się nie dowiem?! Traktujesz mnie jak zdobycz, ja wiem o tym,
zabawiłeś się- było fajnie, ale teraz czuje się okropnie z tym , że zachowałam
się zwykła dziwka i jak wiem, że...
-możesz się wreszcie zamknąć ?- spojrzał na
mnie totalnie mnie zaskakując
-gdybym traktował cię jak dziwkę nie stałbym
tutaj i nie robiłbym tego- nim zdążyłam co powiedzieć poczułam jego dłonie
wplecione w moje włosy, a jego usta na moich…
-Kocham
Cię, Blair Waldorf- powiedział po czym ponownie wpił się w moje usta…
***
Gratuluję wszystkim uczestniczką! Naprawdę świetna robota! Komentujcie prace i piszcie, jakie konkursy byście chcieli.
Wiem, że mnie kochacie!
xoxo
GossipGirl
gratuluję wygranej :) Ja to bym chciała kolejny konkurs z opowiadaniem, bo ten nie do końca zrozumiałam, nie widziałam że trzeba konkretnie być Danem, ale co tam może jeszcze dodasz takie konkurs z opowiadaniem :)
OdpowiedzUsuńGratulacje zwyciężczyni :) może pisać powieści do prawdziwych książek :D Pierwszy mega rozdział już jest :)
OdpowiedzUsuńAneta Lan - twoja praca jest rewelacyjna! Bardzo mi się spodobała, pisz dalej, masz wielki talent. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję oczywiście również zwyciężczyni i alicjimagdalenie. :)
Sama może wezmę udział w następnym konkursie.
Limka.
Bardzo dziękuję. Nie spodziewałam się wygranej. No i oczywiście gratuluję również pozostałym uczestniczkom konkursu. Wasze opowiadania bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńProszę o przesłanie danych, na które ma zostać wysłana nagroda.
Usuńxoxo
GossipGirl
W końcu przebrnęłam przez opowiadania, ale warto było :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę są na poziomie, pozwolę sobie na krótki komentarz.
Fanka Falkowicza: Gratuluje wygranej. Twoja praca była świetna. Nie wyłapałam błędów. Dobrze wcieliłaś się w postać Dana. Serena została ukazana jako tępa blondynka- i dobrze :D Opowiadanie mi się podobało. Intrygujący tytuł i ciekawe zakończenie. "Czemu homoseksualna Staci całowała się z heteroseksualnym Charliem?" Może ta laska była bi?
alicjamagdalena: Opowiadanie krótkie, ale podobało mi się. Szybka, wartka akcja. Błędów nie wyłapałam. Opis Sereny jako długonogiej, przerażonej blondynki- trafiony. Jest intryga, nutka grozy- podobało mi się.
Aneta Lan: Długie opowiadanie, ale przeczytałam całe jednym ciągiem i nie znudziło mnie. Widzę, że lubisz pisać romanse :D To dobrze, bo ja lubię je czytać :D Zupełnie inna wersja Chair była całkowitą odskocznią od serialu, opowiadała zupełnie inną historię, która również była niesamowita. Podoba mi się taka wersja Chair. Chuck- zimny drań, Blair- znudzona, zagubiona żona, która nic nie może zrobić. Bardzo dobrze opisałaś emocje. Opowiadanie mi się podobało, ale zauważyłam sporo błędów (małe litery, literówki, powtórzenia itd.) Oczywiście wystarczy beta i byłoby doskonale.
Gratuluje talentu! Jesteście świetne i mam nadzieję, że niedługo będzie kolejny konkurs, a Wy napiszecie znowu tak świetne opowiadania.
Gratulacje!!! Czekam na kolejny konkurs :) W tym nie brałam udziału ze względu, że nie mam talenty do pisania :P
OdpowiedzUsuńOpowiadanie z Chuckiem- sexy :D
OdpowiedzUsuńKochankaEda
Wow. Świetne opowiadania. Następny konkurs osobiście chciałabym również na napisanie czegoś. Nie koniecznie książki Dana ale na przykład jakiegoś zdarzenia. Jakiejś intrygi. Albo kontynuacji. Np; "jesteśmy w ostatnim odcinku I sezonu jak wg ciebie historia potoczy się dalej" może to być każdy inny sezon. Ja na pewno pójdę w stronę Nate Jenny ;* ahhh ale mam pomysł już w głowie. Tyk jaram się xp przy okazji nie umiem wyobrazić sobie Nate jako homo. XD tyle proszę żeby nagroda była jakaś "w sieci" bo nie mogę wziąć udziału w przesylce. Ale jak opowiadanie to mogę napisać dla przyjemności :]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie <3
Przeczytałam tylko to ostatnie..Mega OOC, dużo błędów, słaby opis seksu, całkowicie nie w stylu Chair-chyba, że masz 12 lat
OdpowiedzUsuń